Gdyby ktoś zapytał mnie miesiąc temu czym są Targi Cersaie, odpowiedziałabym: międzynarodowym wydarzeniem, na którym producenci płytek z całego Świata udowadniają, że nie wszystko, w zdobieniu ścian i podłóg, zostało już powiedziane.
Gdyby ktoś zapytał mnie o to samo dziś, kiedy pęcherze na stopach, po przejściu dziesiątków kilometrów hal dziennie, nie zdążyły się jeszcze zagoić, odpowiedziałabym: Targi Cersaie to przede wszystkim codzienne wstawanie o 5:30, niesamowite tłumy ludzi i gigantyczna praca logistyczna, włożona w to, aby ta machina działała sprawnie i efektownie. Bo nie oszukujmy się – to przecież głównie wystawa. I to JAKA!
Setki wystawców, tysiące produktów, tony materiałów, a to wszystko dla Was. No i dla nas też :) Żebyśmy mogli przywieźć, starannie wyselekcjonowane, najlepsze perły z kolekcji i mogli zaprezentować je w naszych salonach.
Po wejściu do pierwszej hali już myślałam, że dostanę oczopląsu. Tyle świateł, kolorów, tekstur, formatów, ludzi… Alejki z boksami, aranżacjami, pośrodku nowy model Ferrari, i jak tu się skupić na reportażu?
Ekspozycją zaskoczyła grupa Emil Ceramica. Swoje boksy zaaranżowali na modłę włoskiej uliczki handlowej. Płytki prezentowane więc były w butiku z ekskluzywną modą, barber shopie, restauracji, hotelowej recepcji czy biurze. Trzeba przyznać, że to oryginalny zabieg wyróżniający grupę Emil Ceramica spośród innych wystawców, prezentujących płytki głównie w aranżacjach łazienkowych lub salonach, bądź wprost na ekspozytorach ściennych. Po przejściu do drugiej hali już sama nie wiedziałam co brać, co fotografować a co zapamiętać. A jeszcze 10 hal było przede mną…
Wracają kolory! Co prawda na razie tylko niebieskie i turkusowe, ale jednak! Coraz częściej, obok prezentowanych już w zeszłych latach patchworków vintage, pojawiają się śmiałe propozycje płytek z pięknie wybarwionym szkliwieniem – zachwyciły nas mocno nasycone barwy i piękne gradienty tonalne w płytkach Cerasarda z grupy Serenissima, i śmiałe kolory w kolekcjach Shade z Imoli.
Absolutnie nie zawiodła nas grupa Porcelanosa. W swoim – najbardziej obleganym przez widzów showroomie -jak zawsze pokazali klasę, styl i elegancję. Ich miedziane płytki z efektem 3D przykuwały wzrok każdego odwiedzającego. Porcelanosa miała mocny start – już pierwszego dnia musiała ich odwiedzić straż pożarna, zajął się bowiem fragment instalacji w budynku, akurat nad ich ekspozycją. Ale plotka głosi jakoby Porcelanosa wyprodukowała tak doskonałą imitację desek, że te aż zajęły się żywym ogniem od kominka prezentowanego w jednym z boksów :)
Na wysokości zadania stanęła również niezastąpiona Petra Antiqua. Ich stoisko dosłownie zdeklasowało konkurencję. Jakość i design trójwymiarowych dekoracji, plecionek, geometrycznych, zwodzących oko płytek oraz sposób ich prezentacji to coś, co na długo zostanie w mojej pamięci jako twór doskonały.
O doskonałość otarła się również Peronda i Aparici, ale to było do przewidzenia ;) Wzory, wzory, wzory i wzorki. Delikatne przejścia tonalne i zdecydowane kontrasty – czego tylko dusza zapragnie.
Królują duże formaty. I to naprawdę DUŻE. 100×300 cm, 150×350 cm, 80×240 cm – tu Iris i grupa Florim wiodą zdecydowany prym, a nam, na dzień przed targami udało się zwiedzić ich fabryki. Efekt tak wielkich formatów trudno sobie wyobrazić patrząc na pojedynczą płytkę w ekspozytorze, w fabryce natomiast prezentują ten sam produkt w pełnych aranżacjach. Podziwiając salony, sypialnie, kuchnie, no i rzecz jasna łazienki, można w pełni docenić potęgę rozmiaru Magnum. Jednolite, gigantyczne tafle to ozdoba wnętrza, jakiej do tej pory nie było…
Nie słabnie zainteresowanie producentów płytkami deskopodobnymi. Coraz bardziej staje się realny rysunek słojów, przetarcia, postarzenia, tonacja i kolorystyka. Ale jest też mała nowość – zaczyna być widoczny trend układania „desek” w tzw. jodełkę. Zarówno na całych powierzchniach jak i w formie dekoracji jodełka coraz śmielej wkracza na arenę trendów i lubi łączyć w sobie kilka rożnych kolorów ‚drewna’. Jednym słowem natura wciąż jest w modzie. Mimo tego, że gresowa ;)
Mamy słabość do fabryki Sant’Agostino. Po Cersaie 2015 słabość ta została ugruntowana, poparta argumentami i pogłębiona. Sant’Agositino wzbił się bowiem na wyżyny wystawiennictwa. Każdy wie, że płytki stosuje się w łazience, kuchni, salonie, na tarasach etc. I większość producentów w swoich ekspozycjach podkreśla właśnie tę relację produkt-wnętrze. Sant’Agostino natomiast ze swoich płytek uczynił dzieła sztuki, i zaprezentował je jak na arcydzieła przystało – w Galerii Sztuki. Kompozycje z płytek wisiały na ścianach w ramach, podświetlone jak obrazy, na podestach stały rzeźby, artystyczne lampy (nawet jedna w kształcie małpy), a charakter kolekcji Digitalart, która ma wyraźny deseń tkaniny, podkreślono zabytkową maszyną do szycia Singer, ustawioną w centrum ekspozycji.
W niektórych aranżacjach wyposażenie aranżacji przyćmiewało same płytki. Ale można też powiedzieć, że tworzyły razem wnętrza, w których płytki nie grały pierwszych skrzypiec, mimo że same targi są jednak dedykowane okładzinom ściennym i podłogowym. Tak było w przypadku fabryki Novoceram, gdzie już od progu człowiek zastanawiał się czy nie przeniósł się na plan filmowy. Taborety wyglądające jak szpulki nici, steampunkowy stół z miedzianych rurek, wiktoriański fotel i wazon o smoczych pazurach – wszystko rodem z planu filmowego jak u Rodziny Adamsów. Również Impronta, gdzie umywalka stylizowana na zardzewiałe wiadro i blat z nieheblowanej belki, zdobyła szturmem moje serce. Vintage w najlepszym wykonaniu.
Było kilka przykładów na to, że design płytek to coś, co nie podlega ograniczeniom – były płytki wyglądające jak płyta OSB (Vives Ceramica), płytki wyglądające jak zachlapane cementem pustaki (Recupera z grupy Serenissima) lub zardzewiałe blachy (Metal Style z Ergon), nie wspominając już o łazienkach łączonych z sypialnią i jadalnią (Kronos) czy łóżku z baldachimem z drzew…
Podsumowując – nasi specjaliści i managerowie zdziwieni są jak niewiele wiodących producentów zdecydowało się pokazać płytki naprawdę odkrywcze i świeże. Ja – pierwszy raz na Targach – jestem pod totalnym urokiem nieograniczonej wyobraźni ludzkiej. I właśnie jej pragnę podziękować, bo właśnie dzięki tej wyobraźni, niezliczonej rzeszy projektantów, artystów i designerów, Max-Fliz może współpracować z najlepszymi. A moja praca dzięki temu jest tak kolorowa.
Niebawem najlepsze propozycje z Targów Cersaie w Boloni pojawią się we wszystkich Galeriach Wnętrz Doskonałych Max-Fliz. Zapraszamy do śledzenia i monitorowania nowości.